czwartek, 26 grudnia 2013

Dwie zupy i deser mojego ośmiomiesięczniaka


Zupka dla niemowlaka (po szóstym miesiącu) z groszkiem i indykiem: 2 porcje

dwa-trzy ziemniaki
mała marchew
mała pietruszka
garść (taka spora) mrożonego groszku
pulpecik z indyka

Warzywa gotuję na parze, część groszku odkładam na talerzyk. Resztę miksuję, dolewając na oko wody (przegotowanej). Do miksu warzywnego dorzucam kulkę z mięsa indyka, wcześniej odmrożoną (taki mięsne kulki to fajna sprawa - kupuję kawał mięcha dowolnego, siekam i robię malutkie pulpeciki, czasem dosypując kaszy mannej. Gotuję na parze, po czym mrożę na dużym płaskim talerzu, a jak klopsiki się trochę zmroża to przesypuję do woreczka i siup z powrotem do zamrażarki). Kulką miażdżę widelcem, ale można zmiksować.
Na koniec dorzucam resztę groszku i trochę rozdziebuję widelcem. Tego też nie trzeba robić, zwłaszcza, jeśli dzieci tylko gładkie papki lubią. Koniec.


Zupka dla niemowlaka (po szóstym miesiącu) ze szpinakiem: 2 porcje

dwa-trzy duże ziemniaki
mała marchewka, albo pół średniej
dwie garści liści szpinaku, mrożony te będzie ok.
masło

Gotuję na parze warzywa, miksuję, dodając wody i troszkę (ja wiem? z 1/3 płaskiej łyżeczki, może pół?) świeżego masła (u mnie osełkowe). I już.

Deserek dla niemowlaka PRZEPYSZNY (po siódmym miesiącu, danie zawiera gluten) - 2 porcje:

1 czubata łyżka kaszy manny
2/3 szklanki wody
średni dojrzały banan
pół gruszki

Polecam kaszkę błyskawiczną. Do naczynia, w którym będziemy miksować (ja miksuję blenderem w słłoiku, z braku laku, a raczej wygodniejszego pojemnika) wsypuję mannę, zalewam wrzątkiem, mieszam.
Jeśli mam mannę "normalną" to mieszam ją z połową wody, drugą połowę gotuję, Do zagotowanej wody wlewam rozrobioną kaszkę i mieszam - około trzy minuty na włączonym palniku. I potem przelewam do mojego słoika. Dzięki tej operacji kaszka się nie zlepi w grudy.
Do kaszki dodaję pokrojonego banana i gruszkę (obraną)). Miksuję. Voilà!zamiast gruszki wrzucam:jabłko :) garść mrożonych jagód albo malinmelona
brzoskwinię
dynię
itp.

Za każdym razem mam nadzieję, że po kilku łyżkach Młody pogardzi i będę mogła sama zjeść resztę. Ale, nieeeeee - wsuwa całe wiadro.




niedziela, 22 grudnia 2013

Jak to będzie?



Rozmawałam dziś z koleżanką o wózkach. I o śliniakach. I o papkach dla maluchów.
I tak jakoś mnie natchnęło, że zaczęłam sie zastanawiać, jak to będzie za pięćdziesiąt lat. Nasi synowie będą się spotykać i narzekać na matki, tak jak my dziś na nasze niemowlaki:
- Ja już nie mogę ze swoją starą, czemu ona nie chce spać na spacerze, bujam i bujam a skubana nie śpi tylko znowu jęczy! Dlaczego nie chce spać?
- A czy ty wiesz, jakie fajne śliniaki dla mojej starej znalazłem? Z kieszonką?
Jak ją karmię i coś spadnie z łyżki to tylko wybieram i mogę wepchnąć jeszcze raz!
- Czy twoja matka też tak się wyrywa, jak jej obcinasz paznokcie? Staram się ją przytrzymać, ale się cholera wyrywa! Musimy we dwoje działać, sam nie daję rady!
- I wyje, jak zakładam rękawki, no naprawdę już nie wiem, o co jej chodzi! Muszę ją jednocześnie zabawiać, macham czymś nad jej głową, wtedy się trochę zagapia i mogę jej nałożyć czapkę!
- A jak się śmieje, jak zakrywam jej buzię pieluchą, odsłaniam i wołam "a kuku!" Ale się chichraaaaaaa!



czwartek, 19 grudnia 2013

Dzień Świstaka


Jak wygląda mój dzień?
Jest jakaś ósma. Jeśli teżeta nie ma w kraju i mamy całe łóżko dla siebie z Niuniem, staram się nad ranem spać na jego drugim krańcu. Bok zastawiony łóżeczkiem jest Młodego. Zazwyczaj sama się nie budzę, bo ósma rano to dla mnie noooooc!

Ale nie dla Niunia, który potrafi się przeturlać przez całe łóżko, kończąc akrobacje na mojej twarzy.
Jeśli to mnie nie obudzi, pomaga pacanie po głowie i twarzy. Czasem drapanie. Zawsze się wtedy zastanawiamm czemu do jasnej cholery, nie obcięłam mu paznokci dzień wcześniej. Budzenie boli.
Wstaję półprzytomna i jeśli syn się skasztanił to zaczynam dzień od mycia tyłka. Jeśli nie, biorę go pod pachę i lezę do kuchni, żeby odpalić wodę na kawę. Łykam tabletki. Dwie czerwone, garść niebieskich, kilka zielonych. A nie, to M&Msy. Biorę magnez, coś na naczynia krwionośne, pastylki z DHA, po których jedzi ode mnie rybą. O nie jedzie! To znaczy, że łyknęłam witeminę D Młodego. Odkrztuszam ją, bo przecież to ostatnia, a znów zapomniałam kupić zapasu. Nie szkodzi, że dostanie obślinioną.
Robię kawę, śniadanie dla siebie i młodego, jak gdzieś znajdę wkładkę do stanika to wciskam ją za stanik,. Być może już się skończyły, po co ryzykować, wyrzucając półdobrą wkładkę?

Śniadaniem pluł dalej niż ja widzę.
Zastanawiam się, czy jakbym kaszkę wtarła w kółka od wózka to by zlizał?

Błoto zlizuje, jak nie zdążę go złapać...
Potem drzemka albo i nie, ale matkę warto przeganiać po parku, nawet, jeśli wieje Ksawery! Co robię podczas
Po drzemce i harcach na podłodze oraz kilkukrotnym polizaniu kosza na śmieci - kolejna szamka - pochłonięta lub nie (kuźwa, zapamiętać!!! żadnej cholernej marchewki!), głównie wtarta w krzesełko, ścianę, moje włosy i  playstation 4 (tak, teżet się z pewnością ucieszy, że jego drugie dziecko zostało tak wypaprane).
...
Ciąg dalszy będzie później, bo Księciunio wzywa!

czwartek, 5 grudnia 2013

Wkurw, zawieszka i zęby

Właśnie spędziłam 20 minut w kiblu. Co tam robiłam? (hehehe) W planie było szybkie siku. ale zawiesiłam się totalnie: siedziałam, ten cholerny wiatr szumiał w rurach, a ja się zaczęłam nad czymś zastanawiać i złapałam zawiechę. Dżizaskrajst, nie jest najlepiej.
W lustrze się przejrzałam w tymże kiblu i złapałam kolejną zawieszkę przyglądając się worom pod oczami.

Wieje nadal przepotwornie. Podobno przy takiej pogodzie u niektórych ludzi zwiększa się poziom agresji. To ja! To ja! Ja tak mam!
Byłam z Niuńkiem u lekarki: "nooo mógłby ważyć więcej, może niech mu pani więcej jeść daje"
Noooooszz kuuuuurrrrr... a Ty babo mogłabyś ważyć mniej!  Co to gęś na foie gras, żebym go tuczyła, może jeszcze ciekły smalec będę mu wstrzykiwać do gardła? Młody jest w sam raz, nie będę hodować ludzika Michellin w miniaturce! A potem: "to ile dziecko je słoiczków" - nie je słoiczków, gotuję mu... gada gada gada... "to oprócz słoiczków proszę mu dawać..."
     Ale on nie je słoiczków!!


W trakcie mojej zawieszki w wucecie udało mu sie uspokoić rozwrzeszczanego Niunia!
CO TO OZNACZA?
Że potrafi! Że się jednak da! Że nie tylko MAMAMAMAMAMAMAMA :) Mam nadzieję, że jest na tyle trzeźwy, że zapamięta, jak to zrobił. 

Niunio obudził się do tej pory (jest północ) dopiero cztery czy pięć razy. Sześć jednak. Od dziewiątej - wieczorem.
1. Bujam, kołyszę i czekam na beknięcie. Beknął tak donośnie, że luby mnie potem oskarżył, że chyłkiem mu browar wypiłam. Nie uwierzył, że to nasze dziecię.
2. Mleko, mleko.
3. Mleko i seria bąków.
4. Welcome to hell, czyli komora gazowa. Jak z tego małego tyłeczka wydobywają się tak paskudne wyziewy? Nie mam pojęcia.
5. To była ta zawieszka w kiblu, teżet w dalszym ciągu jakiś otumaniony, nie wnikam, czego się w sypialni nawdychał.
6. Przed chwilą... mam wrażenie, że te opary unoszące sie nad naszym łóżkiem, na którym śpi Niunio mają fosforyzujący zielonkawy kolor... może coś z tą cukiną nie tak było? Made in Fukushima?

Powoli się poddaję, jak mu zaraz te zęby nie wyjdą to mu je powyciągam sama... wczoraj trzy skubańce wylazły, jeszcze dwa są w natarciu.
Niech tylko wyjdą, ja się z nimi policzę.
NU PAGADI!


niedziela, 24 listopada 2013

Home cooking

Jutro wybieram się do koleżanki z Jęczybułą. Z tej okazji biorę szamkę dla dziecka ze sobą.
Oto El Słoiczek :)


Ziemniak+marchewka+pietruszka+seler - uparowane i zmiksowane wraz z mini klopsikiem z indyka, którego wyciągnęłam z zamrażalnika.
Całkiem smaczne wyszło!

Matka wampira

OJP, ile razy te moje dziecko potrafi się budzić w nocy??! Milion razy smile
Ale powód wyszedł na światło dzienne - górna dwójka, druga też wyłazi, Młody będzie wyglądał jak wampir smile




Weekend miałam przecudowny (nie licząc akcji marudzenia mojego Mendolino): wyskoczyłam do kosmetyczki na mani i pedi, fajny salon znalazłam 6 min na piechotę ode mnie. Posłuchałam muzyki, poczytałam gazety i mam pięty jak pupcia mojego synka smile

A dziś teżet zabrał malucha koło 9.00 i dał mi spać. Potem go o 11.00 ryczącego przyniósł, nakarmiłam i bardzo zmęczony Młody wtulił się i spaliśmy jeszcze do - UWAGA - 12.30!!!
Wreszcie nie mam sińców pod oczami!!

sobota, 23 listopada 2013

Czas na groszek



Zobaczymy, czy Małemu zasmakuje groszek: zmiksowałam mrożony z ziemniakiem, którego uwielbia, dodam jeszcze przed podaniem trochę oliwy. I mam nadzieję, że nie pogardzi zieloną papką :)
Dwie bonusowe porcje do zamrażalnika w slikonowej foremce na muffinki. Muffinek (czy muffinków?) nigdy nie udało mi się zrobić, a teraz foremki sa jak znalazł! Znalazła wlaściwie. Jak papka zamarznie przełożę do woreczka i opiszę, żeby mi się ze szpinakiem nie pochrzaniło.

Nędzne to zdjęcie z aparatu, następnym razem się bardziej postaram :)