Rozmawałam dziś z koleżanką o wózkach. I o śliniakach. I o papkach dla maluchów.
I
tak jakoś mnie natchnęło, że zaczęłam sie zastanawiać, jak to będzie za
pięćdziesiąt lat. Nasi synowie będą się spotykać i narzekać na matki, tak jak my dziś na nasze niemowlaki:
- Ja już nie mogę ze swoją starą, czemu ona nie chce spać na
spacerze, bujam i bujam a skubana nie śpi tylko znowu jęczy! Dlaczego
nie chce spać?
- A czy ty wiesz, jakie fajne śliniaki dla mojej starej znalazłem? Z kieszonką?
Jak ją karmię i coś spadnie z łyżki to tylko wybieram i mogę wepchnąć jeszcze raz!
-
Czy twoja matka też tak się wyrywa, jak jej obcinasz paznokcie? Staram
się ją przytrzymać, ale się cholera wyrywa! Musimy we dwoje działać, sam
nie daję rady!
- I wyje, jak zakładam rękawki, no naprawdę już nie wiem, o co jej
chodzi! Muszę ją jednocześnie zabawiać, macham czymś nad jej głową,
wtedy się trochę zagapia i mogę jej nałożyć czapkę!
- A jak się śmieje, jak zakrywam jej buzię pieluchą, odsłaniam i wołam "a kuku!" Ale się chichraaaaaaa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz