czwartek, 19 grudnia 2013

Dzień Świstaka


Jak wygląda mój dzień?
Jest jakaś ósma. Jeśli teżeta nie ma w kraju i mamy całe łóżko dla siebie z Niuniem, staram się nad ranem spać na jego drugim krańcu. Bok zastawiony łóżeczkiem jest Młodego. Zazwyczaj sama się nie budzę, bo ósma rano to dla mnie noooooc!

Ale nie dla Niunia, który potrafi się przeturlać przez całe łóżko, kończąc akrobacje na mojej twarzy.
Jeśli to mnie nie obudzi, pomaga pacanie po głowie i twarzy. Czasem drapanie. Zawsze się wtedy zastanawiamm czemu do jasnej cholery, nie obcięłam mu paznokci dzień wcześniej. Budzenie boli.
Wstaję półprzytomna i jeśli syn się skasztanił to zaczynam dzień od mycia tyłka. Jeśli nie, biorę go pod pachę i lezę do kuchni, żeby odpalić wodę na kawę. Łykam tabletki. Dwie czerwone, garść niebieskich, kilka zielonych. A nie, to M&Msy. Biorę magnez, coś na naczynia krwionośne, pastylki z DHA, po których jedzi ode mnie rybą. O nie jedzie! To znaczy, że łyknęłam witeminę D Młodego. Odkrztuszam ją, bo przecież to ostatnia, a znów zapomniałam kupić zapasu. Nie szkodzi, że dostanie obślinioną.
Robię kawę, śniadanie dla siebie i młodego, jak gdzieś znajdę wkładkę do stanika to wciskam ją za stanik,. Być może już się skończyły, po co ryzykować, wyrzucając półdobrą wkładkę?

Śniadaniem pluł dalej niż ja widzę.
Zastanawiam się, czy jakbym kaszkę wtarła w kółka od wózka to by zlizał?

Błoto zlizuje, jak nie zdążę go złapać...
Potem drzemka albo i nie, ale matkę warto przeganiać po parku, nawet, jeśli wieje Ksawery! Co robię podczas
Po drzemce i harcach na podłodze oraz kilkukrotnym polizaniu kosza na śmieci - kolejna szamka - pochłonięta lub nie (kuźwa, zapamiętać!!! żadnej cholernej marchewki!), głównie wtarta w krzesełko, ścianę, moje włosy i  playstation 4 (tak, teżet się z pewnością ucieszy, że jego drugie dziecko zostało tak wypaprane).
...
Ciąg dalszy będzie później, bo Księciunio wzywa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz